Z perspektywy Harryego
Nie widziałem Lily od
środy, kiedy mieliśmy razem ze sobą 4 historie. Wszedłem do
szkoły i udałem się do miejsca w którym znajdowała się tablica
informacyjna. Przeczytałam jak wygląda mój dzisiejszy rozkład
zajęć i udałem się do klasy w której miała odbyć się pierwsza
lekcja.
Siedziała tam. Zajmowała
miejsce na którym siedziałem podczas mojego pierwszego dnia w
szkole.
Przejechałem wzrokiem po
całej klasie żeby odszukać jakieś wolne miejsce. Jedyne wolne
krzesło było obok Lily, usiadłem więc na nim ale zaraz jak to
zrobiłem usłyszałem jak dziewczyna głośno odchrząknęła.
Odwróciłem się do niej z podniesioną jedną brwią tak jakbym
miał zapytać „Jakiś problem?”.
-Możesz przestać mnie
śledzić? - to było wszystko co powiedziała po czym spuściła
głowę w dół wpatrując się tępo w ławkę.
Pochyliłem się lekko do
niej. Chciałem być pewny, że mój oddech będzie stopniowo
narastał. Spuściłem głowę do poziomu jej szyi.
-Nie pochlebiaj sobie,
kochanie. Popatrz wokół, wolne miejsce jest tylko z twojej lewej
strony. - przysunąłem swoje krzesło bliżej dziewczyny i kątem
oka wpatrywałem się w nią. Zauważyłem jak jej małe włoski na
ramionach wznosiły się. Zaśmiałem się lekko z satysfakcji, że
to ja spowodowałem u niej gęsią skórkę. Popatrzyłem pełnym
wzrokiem na Lily i znów uniosłem w górę swoje kąciki ust patrząc
na jej zaróżowione policzki. Była speszona ale i tak wyglądała
słodko.
Miałem zamiar nadal
kontynuować zadzieranie z nią, ale pan Turner wpatrywał się w nas
chłodnym wzrokiem. Mogłem powiedzieć, że w roli ojczyma
podejmował trudne zadanie, ale zbyt poważnie przejmował się Lily,
był strasznie przejęty dziewczyną.
Kiedy zadzwonił dzwonek,
Lily natychmiast wyszła z klasy a ja udałem się dłuższą drogą
do drzwi przechodząc powoli obok pana Turnera z zatynkowanym
uśmiechem mówiącym „wypróbuj mnie”.
~~~~
Jadąc do domu zauważyłem
Lily spacerującą samotnie po ulicy, nieopodal mojego domu.
Zastanawiałem się dlaczego nie wróciła do domu z Turnerem, ale
zorientowałem się, że być może jest to spowodowane ich kłótnią.
Powoli podjechałem samochodem do niej i otworzyłem okno.
Zauważyła nagły zwrot
akcji i zdeterminowana popatrzyła w moim kierunku.
-Ugh... naprawdę? Znów ty?
Odjedź stąd! - warknęła
Nie przejąłem się tym,
ale za to martwiłem się trochę dlaczego w niej jest tyle
nienawiści wobec mnie? Uśmiechnąłem się lekko.
-Wyluzuj, skarbie. Chciałem
tylko zaoferować ci podwózkę. - rzuciłem stanowczo
-Po pierwsze, nie jestem
twoim skarbem, a po drugie, nie potrzebuję podwózki bo mieszkam
właśnie tutaj. - odpowiedziała surowo i udała się na podjazd po
czym otworzyła drzwi do swojego domu, stanęła w ich framudze
patrząc na mnie ostrzegawczo i weszła do środka.
„Mhm” - pomyślałem i
wcisnąłem pedał gazu po czym ruszyłem z miejsca.
Kiedy dotarłem do domu
natychmiast poszedłem do swojego pokoju, przebrałem się luźno i
zacząłem zapisywać słowa piosenki, której inspiracją było tak
właściwie dzisiejsze spotkanie.
Ona walczyła tak mocno
przeciwko mi a ja walczyłem tak mocno dla niej, ale ona nie widziała
tego. Nie czuła tego co chcę jej przekazać. Nigdy nie walczyłem
tak bardzo o uwagę dziewczyny. Zawsze to one walczyły o moją
uwagę, teraz strony się odwróciły. Jedna dziewczyna, która
zawojowała moim umysłem jak nikt inny.
~~~~
Następnego dnia byłem
lekko zdenerwowany, a to wszystko dlatego, że miałem mieć dzisiaj
muzykę z Lily na której zobowiązany byłem do zaśpiewania mojej
piosenki, którą napisałem.
Wszedłem do klasy i
zobaczyłem ją. Długowłosą blondynkę siedzącą w tym samym
miejscu co wczoraj. Miejsce obok jej było zajęte, rozejrzałem się
więc po klasie w poszukiwaniu wolnej ławki.
Pierwsza ławka, ehh,
naprawdę? Usiadłem niechętnie i mogłem poczuć jak oczy
wszystkich niemal wypalały dziury w mojej głowie. I to jest powód
dla którego siedzę zawsze w ostatniej ławce; siedzisz z przodu i
nagle wszystkie oczy skierowane są na ciebie.
Johnny wygłosił krótkie
wprowadzenie i kazał nam wszystkim rozejść się do pokojów
próbnych razem ze swoimi partnerami. Zabrałem swoje książki i
zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu Lily, która właśnie
zbliżała się do drzwi.
Zszedłem na dół w
poszukiwaniu dziewczyny. W końcu ją znalazłem. Była w tym samym
pokoju co w mój pierwszy dzień w tej szkole. Siedziała odwrócona
przodem do fortepianu, ale nie grała na nim, po prostu siedziała.
Wszedłem po cichu do środka zamykając za sobą drzwi. Wyglądała
jakby nie wiedziała, że jestem w pomieszczeniu, ale byłem pewny,
że o tym wie.
Usiadłem na krześle obok
pianina i bacznie obserwowałem Lily, która od czasu do czasu
patrzyła w górę.
-Dlaczego wpatrujesz się we
mnie? - zapytała niegrzecznie
-Ponieważ czekałem na
jakikolwiek znak, wiedziałem, że nie jesteś pomnikiem. -
odpowiedziałem całkowicie otwarcie
-Nieważne. Zgaduję, że
musimy zrobić tą rzecz, więc... co masz na myśli? - zapytała
ponownie znów zmieniając temat
-Dobrze, ja jestem
piosenkarzem a ty jesteś piosenkarką i pianistką, więc myślę,
że powinniśmy zrobić coś z tą kombinacją. - stwierdziłem i
przesłuchałem jednocześnie
Lily wydawała się
zatwierdzić, ponieważ kiwnęła głową przed odpowiedzią.
-Okej, więc... napisałeś
jakiś tekst? Ja właściwie zaczęłam coś pisać, ale nie
skończyłam jeszcze.
Poczułem się trochę
nieśmiały przed nią wiedząc, że zaraz mam zaśpiewać jej tekst,
który napisałem sam a co ważniejsze tekst był inspirowany nią
samą. Przerażała mnie ta sytuacja.
-Umm, tak. Napisałem tak
właściwie coś ostatnio. Jeśli chciałabyś usłyszeć, to...-
powiedziałem nerwowo
-Tak, jasne... dawaj. -
odpowiedziała łagodnie tak jakby sama była lekko nieśmiała.
Po zebraniu moich myśli,
wziąłem głęboki oddech, gotowy by zacząć.
Świetne tłumaczenie :) Czekam na następny. Nie przejmuj się narazie brakiem komentarzy ale jestem pewna że kiedy blog będzie bardziej znany będzie ich więcej :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ^^ <3
OdpowiedzUsuń