poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział 20

Perspektywa Harrego.
Obudziliśmy się w tej samej pozycji w jakiej usnęliśmy; z jej głową na mojej piersi, a moim ramieniem owiniętym wokół jej pleców. Zasnęliśmy, zanim film się skończył, jej śledzenie dłonią, moich tatuaży na klatce piersiowej sprawiło że moje oczy stały się ciężke w sekundzie  i wiem że moje rysowanie okręgów na jej plecach miało taki sam efekt.
To właśnie dzwonek telefonu Lily obudził nas- Po prostu zignoruj to'- Jęknąłem kiedy przyciągnąłem ją mocniej do mnie.
-Chociaż, pozwól mi sprawdzić kto to.- Udało jej się wyswobodzić z mojego uścisku kiedy sięgnęła po telefon na szafce nocnej.-Uh.. Muszę to odebrać.- Wydawała się być nerwowa.
Zamknąłem oczy, przewróciłem się na drugą stronę i próbowałem zasnąć, ale kiedy usłyszałem głos po drugiej stronie, nie było szans, abym zmrużył oczy.
-Wszystkiego Najlepszego, skarbie!- Męski głos zaćwierkał z podniecenia. Założyłem że to jej ojciec zanim w ogólnie zdążyła odpowiedzieć.
-Oh, Tak, Dzięki Tato.- Wyszeptała. Mogę powiedzieć że starała się być niepozorna.
-To wielke JEDEN I OSIEM, hej, Jestem taki dumny z Ciebie kochanie!- Cholera. To jej 18 urodziny.
-Dziękuję Tato.- Wzięła głęboki oddech.- Tęsknię za Tobą- Jej głos cichł i nie kontrolowany, starała się nie płakać.
-Też za tobą tęsknie słoneczko, Wiesz że możesz mnie zobaczyć kiedy tylko chcesz, prawda? Jestem tylko o jakiś samolot dalej.- Mogę powiedzieć, że był już emocjonalny.
-Wiem tatusiu, Mam nadzieję że przyjadę podczas przerwy świątecznej... Jeśli to nie byłby problem dla Ciebie...- Zamarła, nie pewna jego reakcji.
-Nie mogę wy myśleć sposobu w którym mógłbym spędzić lepiej świata.- Powiedział, usłyszałem że się uśmiecha. Co spowodowało iż, też się uśmiechnąłem. Wróciłem do snu, na dźwięk głosu Lily.
Nie wiem jak długo spałem, ale wkrótce poczułem że Lily cząłga się z powrotem na łóżko obok mnie. Przewróciłem się na bok i przyciągnąłem jej ciało do mojej piersi, przyciskając wargi do tyłu jej ramion w wielu czystych pocałunkach.
Zaśmiała się- Harr-ry, stop! Łaskoczesz mnie.- Próbowała uciec ale ja tylko przyciągałem ją mocniej. Przez chwilę nie odzywaliśmy się, rozkoszując się swoją obecnością i ciepłem naszych ciał bijących od siebie.
-Odwróć się kochanie.- Wyszeptałem prosto w jej ucho, a ona posłuchała. Przebiegłem koniuszkami palca po jej kręgosłupie, kiedy zaczęliśmy wpatrywać się w swoje oczy.
Pochyliłem się, i oderwałem moje usta od jej kiedy powiedziałem- Co chcesz dzisiaj robić?
-Umm.. Chciałabym iść jeszcze raz do parku.
Umiejscowiłem krótki pocałunek na jej ustach, poczułem wzrost ciepła na moim policzku gdy, zadałem kolejne pytanie.- Mogę iść z tobą.- Spojrzałem w dół odwracając wzrok.
Podniosła rękę na mój policzek, i trzymała ją tam do puki na nią nie spojrzałem.-Nie chciałabym spędzać czasu z nikim innym.- Uśmiechnęła się, a potem strach przemknął przez jej oczy.
Mogę powiedzieć, że martwi się że będę pytał, co jest takiego ważnego dzisiaj, i to wtedy już wiedziałem że nie myśli iż, nie słyszałem jej rozmowy - To dobrzy dzień, nie?- Próbowałem ją pocieszyć, uspokoiła się odrazy po moim komentarzu. Pochyliłem się i pocałowałem ją szybko zanim zwlokłem się z łóżka i poszedłem pod prysznic.
Lily wykąpała się po mnie kiedy się ubierałem, gdy byłem gotowy Lily dalej była pod prysznicem  pokonałem drogę po schodach i ugotowałem dla nas śniadanie; Mama ulotniła się z domu wczesnym porankiem, poszła na kawę z przyjaciółmi, więc było tylko dla mnie i dla Lily. Ugotowałem za dużo jak dla nas dwojga: Bekon, jajka, kiełbaski, placki ziemiaczane i naleśniki.
Ustawiłam całe jedzenie na stole kiedy, usłyszałem Lily schodzącą po schodach do kuchni
-Wow Harry! Po co to wszystko?- Zapytała z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Tak jak powiedziałem. To wspaniały dzień- Zaoferowałem jej mały uśmiech i pocałowałem w policzek, kładąc rękę na jej plecach zaprowadzając ją do stołu. Czułem się nie swojo z tą sytuacją, ale odnalazłem siebie, przecież chcę aby ten dzień był tak wyjątkowy jak tylko mogę zrobić dla niej, aby moje działania były naturalne. Odsunąłem krzesło dla niej, spojrzała na mnie z podniesioną brwią co sprawiło że się zarumieniłem.
-Po prostu to zrób.- Jęknąłem, słysząc śmiech pochodzący od Lily.
Kiedy skończyliśmy jeść śniadanie i wszystko było pozmywane, pochowane. Założyliśmy nasze płaszcze i udaliśmy się do samochodu. Podróż minęła nam w przyjemnej ciszy kiedy Lily wpatrywała się w krajobraz za oknem, bawiłem się palcami mojej lewej ręki która, spoczywała na jej udzie. Podjechaliśmy pod park po krótkiej drodze, obydwoje wyszliśmy z auta w ciszy i poszliśmy przed samochód gdzie automatycznie złapaliśmy swoje dłonie.
Bez zamienienia słowa, pokonaliśmy drogę do tego samego kołowrotka, tylko tym razem zamiast leżenia, usadowiłem się po środku opierając się na jednym z słupów. Lily usiadła pomiędzy moimi nogami ze swoimi plecami przyciśniętymi do mojej piersi. Pochłonąłem je ciało w moje ramiona, opierając moje przedramiona wygodnie na jej brzuchu, kiedy ona bawiła się moimi palcami.
Po kilku minutach spokojnej ciszy, odezwała się.
-Możemy pograć w grę?
-Jakie rodzaj gry miałaś na myśli?- Uśmiechnąłem się zaciskając mój uchwyt.
-Zachowuj się!- Skarciła mnie- Miałam na myśli coś w rodzaju... Dwudziestu pytań- Mogę powiedzieć że, była zadowolona ze swojego pomysłu.
-Okej.. Strzelaj. Co chcesz wiedzieć? -Zapytałem kiedy umieściłem delikatny pocałunek na jej szyi.
-Numer jeden,  Jak mogłeś sobie pozwolić na Range Rover'a? Cholera, Przepraszam to było naprawdę niegrzeczne. Miałam na myśli..- Przerwałem jej.
-Spokojnie kochanie. Mój ojciec kupił go dla mnie, jest prawnikiem.- Pocałowałem ją w innym miejscu na jej ramionach aby pokazać jej że to było w porządku, jeśli chciała mnie zapytać.- Moja kolej.. Czy ktoś inny wie o twojej mamie i Panu Turnerze?-  Zesztywniała.
-Um.. Nie. Tylko ja, Mama, Pan Turner, mój Tata, Ty i Anne. Mógłbyś utrzymać to bez zmian?- Zabrzmiała smutno.
-Oczywiście kochanie. Wszystkie twoje sekrety są bezpieczne ze mną.
-Numer 3, Ile masz tatuaży?- Mogłem usłyszeć uśmiech w jej głosie, wiem że lubi Tatuaże.
-Trudno mi powiedzieć, technicznie miałem około pięćdziesięciu, ale liczę każde z moich tatuaży rękawem w jednym kawałku. Więc, trudno mi powiedzieć.- Próbowałem jej wyjaśnić, kiedy kiwnęła głową w znaku iż rozumie.- Masz jakieś tatuaże?
-Nie, ale zawsze chciałam jeden, ale po prostu nie wiem co.- Odpowiedziała.
-Dobrze, kiedy będziesz wiedziała co chcesz, zabiorę Cię.- Uśmiechnąłem się przy jej łopatką.
-Będziesz trzymał moją rękę?- Mogę powiedzieć że, była zakłopotana przez to pytanie.
-Cokolwiek ze chcesz.
-Numer pięć, Ulubiony deser?
Kontynuowaliśmy pytania jeszcze przez jakieś następne pół godziny, ucząc się o sobie różnych upodobań oraz tego czego nie lubimy, co nas złości,  najlepsze że rozmowy przeszła trochę na bardziej poważny tor.
-Numer szesnaście, jest jakaś historia związana z tym papierowym samolocikiem(naszyjnik) który zawsze nosisz?- Zapytała.
Musiałem poświęcić chwilę, aby zebrać moje myśli, nigdy nikomu tego nie opowiedziałem, to nigdy nie wydawało się być czymś ważnym ponieważ, nikt nie pytał ale, teraz czuję się jakbym miał powiedzieć jej jedną z najbardziej intymnych szczegółów o mnie.
-Mój Tata mi go podarował. Kiedy on z mamą się rozwiedli dwa lata temu, miał naprawdę trudny okres, więc kiedy zaproponowano mu pracę w Kanadzie myślę że widział to jako nowy start. Przez co ja nie chciałem z nim rozmawiać ponieważ, czułem się jakby uciekł, jakby jego nowy start oznaczał zapomnienie o mnie i Gemm'ie. To po prostu mnie zraniło. Tak myślę.
Wziąłem głęboki oddech.
-Nie chciałam się z nim zobaczyć w dniu kiedy wyjeżdżał, więc kiedy przyszedł powiedzieć 'do widzenia' do Gemm'y i Mamy. Ja wyszedłem do domu przyjaciół. Wróciłem do domu późno w nocy z przypadkową dziewczyną. Byłem zalany w trupa więc zostawiłem wszystkie moje ubrania na biurku, nawet nie spojrzałem... po jakiś dwóch tygodniach Mama zmusiła mnie żebym, posprzątał w pokoju; Ona dosłownie zamknęła mnie w pokoju do puki nie będzie czysto. Oczywiście nie chciało mi się nic robić przez godziny, ale w końcu znudziło mi się i zdecydowałem się skończyć to wszystko, kiedy znalazłem to....- Zamarłem w szepcie.
Lily ścisnęła moją rękę, jakby wiedziała jakie to było dla mnie trudne, pozwoliła mi wiedzieć że dalej tutaj jest, ze mną- Ułożył to z kopertą na górze gazety, która była na moim biurku.- Byliśmy cicho przez chwilę, obydwoje zamyśleni.
-Numer siedemnasty, Co pisało na tej notce?- Zapytała cicho.
Było tam że mnie kocha, że jego serce się łamie z tym iż musi mnie opuścić, że chciał abym wiedział że jest zawsze tylko o samolot dalej. Wtedy zdałem sobie sprawę, że on wcale nie chciał nas opuścić , po prostu to było coś co było mu potrzebne. Nie zdejmuję go od dnia kiedy go znalazłem.- Wziąłem głęboki oddech, czułem jakby ciężar został zniesiony z moich barków. - Numer osiemnaście, Dlaczego nie powiedziałaś mi że dziś są twoje urodziny?` Pocałowałem jej ramie, próbując ją pocieszyć, wiedziałem że miała jakiś powód nie mówiąc mi o tym.
-Przepraszam że Ci nie powiedziałam. Po prostu.. Myślę że odrzuciłam wszystkich moich przyjaciół zdała ode mnie. Więc, nie myślałam że mam kogoś aby świętować ten dzień, oraz wszystko się spieprzyło więc naprawdę nie miałam ochoty świętować. Nie czuję się jakbym miała urodziny... a-ale ty faktycznie sprawiłeś ten dzień dobrym.
-Odwróciła się i ułożyła swoje nogi po obu stronach moich bioder.
-Dziękuję- Wyszeptała zanim chwyciła moją twarz w swoje dłonie i zostawiła na moich ustach delikatny pocałunek.
-Ja- Ja.. um. Mam coś dla Ciebie... zamknij oczy.
Podniosła brwi- Chyba nie chcesz wyjąć swojego kutasa, co nie?
Odrzuciłem moją głowę do tyłu i zaśmiałem się głośno z jej komentarza.
- Nie, chyba że mnie chcesz?- Uśmiechnąłem się do niej.
Wymalowała na swojej twarzy bezczelny uśmiech- Może później.
Poczułem skurcz w kroczu, ale starałem się go ignorować.
-Po prostu zamknij oczy- Zrobiła tak jak poprosiłem.
Opierają się pokusie  pocałowania jej, zdjąłem łańcuszek z mojej szyi i założyłem na jej szyi, bez otwierania oczu, podniosła swoją rękę i przewracała w dłoni papierowy samolocik.
Jej oczy były dalej zamknięte, kiedy wyszeptała- Numer dziewiętnasty... Dlaczego mi to dałeś? - Jej głos był cichy i drżący.
-Rzeczywiście jest kilka powodów- Zacząłem a ona otworzyła oczy- Po pierwsze, są twoje urodziny a ja chciałem dać Ci prezent, dwa- Słyszałem twojego Tatę dziś rano, mówiącego że jest tylko lot z tond i myślę że potrzebujesz o tym pamiętać bardziej niż ja. Po trzecie, To jest najważniejsza rzecz którą mam a ty jesteś najważniejszą osobą którą mam... więc, to trochę jak dwa w jednym. Mój głos cichł. Kiedy nasze oczy spotkały się, zatopiliśmy się w przeciągłym pocałunku.
-Zostało jeszcze jedno pytanie do końca- Wyszeptała przy moich ustach.
-Mogę z niego skorzystać?- Zapytałem, a ona kiwnęła głową.
-Numer dwudziesty... Czy chciałabyś zostać... moją dziewczyną?- Poczułem że moje twarz czerwienieje, kiedy ona się uśmiechnęła i potarła swoją brodę, mogę powiedzieć że nie chce żeby było to dla mnie łatwe.
-Czy ty pytasz mnie o to czy chciałabym być twoją koleżanką czy pytasz mnie czy chcę być twoją dziewczyną?
Moje serce, chciało wyjść z mojej piersi, nigdy nie czułem się tak bezbronny.
-Zacznijmy od Czy chciałabyś być moją przyjaciółką?
-Tak.- Odpowiedziała z nieśmiałym uśmieszkiem.
-Okej, a teraz pytam się czy chciałbyś zostać moją dziewczyną?
-Tak- Powiedziała ponownie.
Spędziliśmy następne kilka sekund na uśmiechanie się do siebie jak idioci zanim w końcu spotkaliśmy się w namiętnym pocałunku.

___________________________________________________________________________
Przepraszam was, że dodaje rozdział dopiero dzisiaj, ale dziś dopiero go dokończyłam. Gdyż, wczoraj miałam masę nauki. XX